czwartek, 29 października 2015

10. Twój przyjaciel, Twój Anioł Stróż

I znowu dłuuugaa przerwa :( cholerka, nie wiem, czy to nam wyjdzie.
Mamy dużo pomysłów, ale niewystarczająco dużo czasu na ich zrealizowanie.
Postaramy się jak najbardziej, aby co niedzielę o 19:30 pojawiały się nowe rozdziały, jeśli warunki będą spełniane na czas :)


Objaśnienie: 
J: ja (Louis)
Lil: Lily
R: Rose
__________________________________
Lil: Tak. Wiesz.. całkiem się pogubiłam. Nie chciałam iść do nieba, chciałam odszukać Nialla. Nie mogę go znaleźć. Pomóż mi, błagam. To trwa tak długo, a ja nie mogę nigdzie spocząć, odpocząć, zjeść, napić się. gdy tylko próbuję usiąść, położyć się, coś ciągnie mnie w dół. Raz już tam prawie byłam, to okropne miejsce. Proszę cię, pomóż mi go odnaleźć.. - powiedziała błagalnie. 
J: Słuchaj.. Niall.. On.. - i co ja jej powiem?! Że jest Aniołem Ciemności?! Przecież wie, że to straszne miejsce, ona nigdy nie chciałaby, żeby blondyn taki był. - Przykro mi Lil.. Nie wiem gdzie on jest. - skłamałem, ale czy mi wolno. 
Lil: Kłamiesz! - zauważyła, nie dziwie się, nigdy tego nie robiłem i nawet nie potrafię. - Jesteś Aniołem, na pewno wiesz gdzie jest twój brat. - załkała.
J: Dobrze, pokaże Ci.. - wziąłem jej kruchą dłoń w swoje i patrząc jej prosto w oczy pokazałem jej kim jest teraz Nialler. Widziałem jak jej uczucia sie zmieniają, była przestraszona a w dodatku w jej oczach pojawiło się morze łez. 
Lil: To nie może być prawda! - wyrwała swoją rękę. - Przecież on taki nie jest! - krzyknęła i..
J: Lili! - zniknęła. Chciałem polecieć za nią, odnaleźć ją, ale Rose i jej uczucia dawały coraz bardziej o sobie znać.- Rose? - wszedłem do mieszkania. - Rosalie! - denerwowałem się coraz bardziej. W apartamencie nie odczuwałem jej obecności. Panicznie zaczynałem sie o nią bać. Przybrałem niewidoczną postać i z prędkością światła przeszukałem całe mieszkanie, nie było jej! Wyleciałem na korytarz wieżowca i powoli zaczynałem ją wyczuwać. Musi gdzieś tu być! Poleciałem w górę, przenikając przez każdą ścianę, każdy sufit, by tylko to uczucie się zwiększało. Udało się! Znalazłem ją.. Siedziała na dachu, może jednak nie czuje się tak źle.. Wylądowałem, wróciłem do widocznej postaci i po prostu koło niej usiadłem. Nic nie mówiła, wpatrywała się w zachodzące słońce, po jej policzkach spływały łzy, a moje moce nie mogły przeniknąć do jej ciała by choć troche ją pocieszyć. 
R: Wiesz jak to jest być ciągle oszukiwanym? Najbliższe mi osoby ciągle trzymają mnie w kłamstwie, albo nie mówią całej prawdy. To boli.. - spojrzała na mnie. W jej oczach było mnóstwo łez, niebieskie tęczówki przygasły, zrobiły się szare i matowe.. Nie wiedziałem że ludzie też tak potrafią. Biło od niej rozpaczą, smutkiem i rozczarowaniem. Ona rozczarowała się mną, najbardziej mną.. 
J: Nigdy Cię nie okłamałem, zawsze byłem w stosunku do Ciebie szczery.. 
R: Ale mi nie powiedziałeś! - warknęła przerywając mi.
J: A czy byś mi uwierzyła? Uwierzyłabyś że mam skrzydła? Wyśmiałabyś mnie. - powiedziałem pewnie. Odwróciła wzrok z powrotem w stronę zachodu, spuściła go jednak na swoje dłonie na kolanach. - Uwierz mi, że chce być Twoim przyjacielem, chce dalej też być Twoim Aniołem Stróżem. Nigdy nie rezygnuje ze swoich podopiecznych i zrobię wszystko byś była bezpieczna.. - dotknąłem jej ramienia. Może przez dotyk coś przeniknie.. - Ale Ty też musisz tego chcieć.. - dodałem cicho. Znów na mnie spojrzała i jakby poddała się moim mocom, wpuściła do siebie wszystko, co tak bardzo chciałem żeby wchłonęło w nią. Było to z taką siłą i tak nagle że na chwile straciłem oddech. Nigdy czegoś takiego nie czułem. 
R: Wiesz Loui.. Ja chce, byś był moim przyjacielem. - złapała mnie za dłoń. Poczułem że ten dotyk, te emocje były potwierdzeniem jej słów. Co się dzieje?! Moi podopieczni nigdy nie przekazywali mi tylu uczuć przez jeden dotyk.. 
J: Nawet nie wiesz jak się ciesze.- powiedziałem z ulgą.
R: Ale jeśli mnie okłamiesz, zataisz jakąś rzecz to będzie koniec. - zarządziła.
J: O niektórych sprawach nie będę mógł Ci powiedzieć. 
R: Domyślam się Lou.. Nie chce zostać sama..
J: Nie zostaniesz, obiecuję.- nie chciałem by znowu się na mnie zawiodła, nie pozwolę na to. Niepewnie położyła głowę na moim ramieniu. Powinienem, muszę zrobić coś, by zapomniała o problemach, chociaż na chwilę!
J: Rose?
R: Tak Loui?- Boże, uwielbiam jak ona tak do mnie mówi!
J: Mam dla ciebie niespodziankę, ale musisz mi zaufać.- wstałem i wyciągnąłem rękę. Wycofałem swoje moce aby mogła podjąć decyzję sama, bez jakichkolwiek wpływów. 
Po chwili złapała moją dłoń i wstała. Złapałem ją tak, żeby mi nie wypadła i rozłożyłem skrzydła. Następnie skończyłem w dół, ciągnąc ją za sobą. Przybrałem niewidzialną postać jednocześnie zasłaniając nią też Rosalie, przez co oboje byliśmy niewidoczni. Kilka metrów nad ziemią odskoczyłem i poleciałem do góry. Coraz wyżej i wyżej, aż w końcu znaleźliśmy się w chmurach.
J: Rose, otwórz oczy.- z wahaniem ale otworzyła je i westchnęła.
R: Jak pięknie.. - zachwyciła się. Czułem że jest szczęśliwa, że to pomogło jej zapomnieć na chwilę o problemach. 
J: Co chciałabyś zobaczyć? - zapytałem cicho.
R: Cokolwiek.. Zaskocz mnie.. - zachichotała i ścisnęła mocniej moje ręce, którymi ją mocno trzymałem. Gdzie by ją zabrać..? Wiem! Polecieliśmy z odpowiednim kierunku. Dzięki swoim mocom, szybko znaleźliśmy się na miejscu, wylądowałem na skraju skały i rozluźniłem delikatnie uścisk wokół Rose.Dziewczyna nic nie mówiła, ale czułem że jest zaskoczona, szczęśliwa i podekscytowana. - Niesamowite.. - szepnęła i dalej wpatrywała się w piękny krajobraz.

J: Podoba ci się?- zapytałem niepewnie.
R: Żartujesz sobie?!


________________________________________________
10 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Pamiętajcie, że to od was zależy, czy rozdziały będą co tydzień :3
(No i od czasu :(( )

Naat&Liv