środa, 24 czerwca 2015

1. Jak mogłaś Mamo?!

Witamy znowu! :D
Oto pierwszy rozdział! <3
Bardzo dziękujemy za 7 komentarzy pod prologiem! Jesteście super! <3

Objaśnienie:
J: ja (Rosalie)
M: mama
N: nieznajomy
___________________

         Kolejny dzień bez taty. Jeszcze trochę i stracę nadzieję na jego powrót. Tęsknię nie tylko za tatą. Mama coraz częściej wychodzi, nie ma jej do późnych nocy. To przykre, biorąc pod uwagę, że przyrzekła mi, iż będziemy się nawzajem wspierać. Dobrze wiedziała, że dla mnie obietnica to rzecz święta. Sama zawsze swoje dotrzymuję. A ona? Ma gdzieś tę jedną, jedyną!
Ranek był beznadziejny. Po raz pierwszy nie jadłam w towarzystwie mamy. Nawet nie wiem, czy wczoraj wróciła. Zjadłam kanapkę z sałatą, szynką oraz pomidorem, na ciemnym chlebie i popiłam kakaem. Może ono poprawi mi humor... Moje 16 urodziny nadchodziły niesamowicie szybko. Będą już za 1,5 tygodnia! Niby powinnam się cieszyć, ale jak tu się cieszyć, gdy opuszczają cię twoi rodzice? No właśnie...
Z westchnieniem wstałam, przebrałam się z piżamy w jeansy, białą koszulkę, białą bluzę oraz białe converse. Zgarnęłam torbę, klucze i telefon, po czym wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Do szkoły miałam 15 minut piechotą. Po drodze napisałam do mamy. Nie doczekałam się odpowiedzi.
W szkole starałam się nie zwracać na siebie uwagi. Ale ciężko, gdy ma się dosłownie złote włosy. Jakoś mi się udało, dzięki czemu do domu wróciłam szybko, w lekko polepszonym humorze. W domu mamy znowu nie było, więc wzięłam pieniądze z pudełeczka "na czarną godzinę" na właśnie takie sytuacje, gdy mama nie zdąży przygotować obiadu, a ja jestem tak głodna, że aż mi się nie chce. Postanowiłam pójść na obiad z moim przyjacielem- Tobiasem. Nikt jednak nie używał jego imienia, gdyż jak on sam stwierdził, jest zbyt poważne, a on jest naprawdę zwariowany (tak pozytywnie oczywiście), więc mówimy na niego po prostu Tobby. Zadzwoniłam do niego i przedstawiłam mu swoją propozycję. Zgodził się ochoczo, więc spotkaliśmy się kilkanaście minut później. Obiad zjedliśmy przy wesołej rozmowie i uśmiechach. Cały Tobby!
Odprowadził mnie pod same drzwi, a ja pozwoliłam sobie na sekundkę utonąć w głębi błękitu jego oczu. Potem weszłam do domu i odetchnęłam. Cóż, pora wrócić do samotności..
Do wieczora robiłam lekcje, przeglądałam internet, wpatrywałam się w panoramę miasta.. Dlaczego ja nie mogę tak tętnić życiem? W końcu późnym wieczorem usłyszałam otwierające się drzwi. Zerknęłam na zegarek, wskazywał 11pm. Z westchnieniem wstałam i skierowałam się do kuchni, gdzie jak sądziłam przebywa. I rzeczywiście tam była. Ale nie sama.
M: Ooo! Rosie! - zachichotała i przerwała obściskiwanie się z tym kolesiem. Poczułam ukłucie bólu w sercu na to zdrobnienie.
J: Co ty w ogóle wyprawiasz?! Jak ty się zachowujesz?! - lekko podniosłam głos.
M: Nie powinno cię to obchodzić - rzuciła. Byłam tak wściekła, że aż mną trzęsło.
J: Powinno, bo jesteś moją matką! - krzyczałam. Jak ona mogła?!
M: Idź do swojego pokoju.. - powiedziała spokojnie.
J: Nie pójdę, dopóki nie wyjaśnisz mi.. - popatrzyłam z nienawiścią w oczach na tego całego jej towarzysza - Ten typ.. - dokończyłam cedząc.
M: Po prostu już idź.. - powiedziała odwracając wzrok.
J: Zmieniłeś ją! Przez ciebie zdradziła ojca! Nie masz sumienia?! Niszczysz rodzinę, zabierasz mi matkę! Jesteś okropny! - wykrzyczałam
M: O nie, tego już za wiele idź i nie pokazuj mi się na oczy! - nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem, wskazała na drzwi.
J: Czasem żałuję, że to tata wyjechał, a nie ty! - krzyknęłam i wybiegłam z domu, mimo wołań matki i tego typka. Nie wybiegli za mną, ale wcale mnie to nie zdziwiło. Trzasnęłam drzwiami i zaczęłam iść przed siebie.. Złość ogarniała całe moje ciało, a może to był płacz.. Nie wiem.
Nie mogłam uwierzyć że ona coś takiego była w stanie zrobić! Moja własna matka, mój autorytet, przykład do naśladowania tak się zachowuje?!! Nigdy bym się nie spodziewała że zdradzi ojca.. Wjechałam windą na sam szczyt wieżowca i usiadłam na skraju budynku, łzy skapywały na moje policzki a potem na sam dół, jakieś 200 metrów niżej. Nie mogłam pojąć jej chorego zachowania, tata stara się jak może by nasze życie wyglądało godnie, byśmy obie dostawały to, czego chcemy, a ona mu się tak odwdzięcza?! Ona jest chora, niech zapomni że będę na nią patrzeć tak jak jeszcze wczoraj, gdy nie wiedziałam o tym wszystkim. Zraniła mnie! Złamała moje serce, myślałam że nasza rodzina jest wspaniała, szczęśliwa a ona odwala takie coś. Nawet słowo 'mama' nie chce przejść przez moje gardło.. Ale co tam ja.. Jak będzie czuł się tata? I czy w ogóle ona mu powie?! Na pewno nie, a ja.. Nie wiem, czy powiedzieć mu, czy tkwić razem z nią w tym kłamstwie i udawać że wszystko w naszej rodzinie jest w porządku!
J: Nie mogę!! - krzyknęłam - Nie mogę go okłamywać!! - płakałam coraz mocniej. Stanęłam na tym murku i spojrzałam w dół, ulice miasta były zdecydowanie bardziej puste niż za dnia.. Nagle usłyszałam jak coś spadło, odwróciłam się ostrożnie by sama nie spaść.  - Kim jesteś?!! - krzyknęłam do tego kogoś. Przede mną ktoś stał, bałam się - No powiedz!! - mój płaczliwy krzyk był coraz głośniejszy. Czułam się strasznie, ale.. Coś dziwnego się ze mną działo, moje łzy już nie spływały, serce było wolniej i spokojniej, oddech tak samo się unormował. Ten ktoś okazał się być chłopakiem gdy dłużej się przyjrzałam, nie miałam ochoty tu dalej stać, zeszłam z murku i przeszłam obok nieznajomego.
N: Do zobaczenia wkrótce.. - usłyszałam za sobą, ale nie zareagowałam na jego słowa. Coś mówiło mi że bezpieczniejsza będę w domu, w swoim pokoju.. Bardzo szybko znalazłam się w mieszkaniu, położyłam się w swoim łóżku i tuląc się do poduszki zasnęłam.. Wstałam z dziwnymi uczuciami, pamiętałam co moja mama zrobiła ale nie czułam już tej dzikiej wściekłości. Przestałam być na matkę zła, wykonałam wszystkie poranne czynności, pomalowałam się tak, by czerwone plany po płaczu zniknęły i poszłam do kuchni, zrobiłam sobie śniadanie i gdy je jadłam weszła do pomieszczenia. Patrzała na mnie tak jakby nic się nie stało, jakby nic nie pamiętała.
M: Cześć córuś.. - odezwała się, a mi odechciało się jeść, złość zaczęła wracać. Jednak nie odezwałam się, nawet na nią nie spojrzałam, zostawiłam niedokończone śniadanie i zabierając jakieś drobne i komórkę wyszłam z mieszkania.. Łaziłam po ulicach Nowego Jorku, mijałam ludzi spieszących się gdziekolwiek, a mnie nie obchodziło nic. Tęskniłam za tatą i to bardzo. Kupiłam sobie jakąś kawę i wracałam do mojego wieżowca, znów pojechałam na dach. Usiadłam tym razem pod murkiem i pogrążyłam się we własnych myślach. Nigdy tak na nikim się nie zawiodłam jak na mamie, zawsze tłumaczyła mi że miłość do męża jest najważniejsza..
Siedząc tu czułam coś dziwnego, takiego co nie da się opisać. Jakby świadomość że nie jestem tu sama, nawet rozglądałam się kilka razy upewniając się że nikt mi nie towarzyszy. Miałam przeczucie że to może być ten chłopak z wczoraj, ale nikogo nie było.
J: Przez tą chorą sytuacje w domu ja świruje.. - powiedziałam łamiąco do siebie. Nawet to że zaczęłam do siebie mówić zaczyna mnie przerażać.. Nie wiem kiedy się po tym pozbieram, jeśli w ogóle to zrobię. Podniosłam się z miejsca i wróciłam do domu, zbliżając się do metalowych drzwi poczułam taki przypływ uczucia, troski i bezpieczeństwa. Nie wiem jak mam to sobie wytłumaczyć.. Weszłam cicho do mieszkania, nie chciałam jej spotkać, pewnie powiedziałabym za dużo.
M: Gdzie byłaś?! - pojawiła się znikąd.
J: Wszędzie. - powiedziałam pod nosem.
M: Co ty sobie smarkulo wyobrażasz?! - warknęła na mnie, pierwszy raz tak się do mnie odezwała. Podniosłam wzrok na nią, miała kieliszek wina w ręku, piła i pewnie jest już wstawiona.
J: Mamo od kiedy ty pijesz?! - spytałam głośniej - Nigdy taka nie byłaś. - robiłam się na nią zła.
M: A co cie to interesuje!? - język zaczynał jej się plątać, opróżniła kieliszek i spojrzała wrogo na mnie - I najlepiej już dzisiaj nie wychodź ze swojego pokoju! - rozkazała i zniknęła za rogiem. Poszłam za nią i weszłam do salonu, to co zobaczyłam było dla mnie szokiem, na ławie stało już kilka pustych butelek po alkoholu, jakiś dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Widzę ich pierwszy raz w życiu, ale jeden szatyn jest mi znajomy, to ten z wczoraj. Mimowolnie łzy znalazły się w moich oczach. Uciekłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Łaziłam po nim w kółko i robiłabym to dalej ale drzwi się otworzyły. - Nie pozwalasz sobie za dużo?! - mama ledwo stała na nogach.
J: Co? Przecież nic nie robię.. - łzy skapnęły na moje poliki. - To Ty spójrz co robisz! Co na to tata? Może się przekonamy? - złapałam za telefon i zaczęłam wbijać jego numer.
M: Zostaw to! - krzyknęła i wytrąciła mi sprzęt z rąk tak że wylądował na podłodze. Otworzył się i bateria wypadła. Kobieta zadowolona z siebie wyszła z mojego pokoju, pozbierałam części komórki i zapłakana składałam ją.. Tato, gdzie jesteś, kiedy cię potrzebuję?
...
__________________
No to pierwszy rozdział również już za nami! Mamy nadzieję, że teraz będzie już z górki!
Piszcie co sądzicie, co wam się podoba, a co mamy zmienić? Wasza opinia pozwala nam dalej pisać! 
Nasz warunek?! 7 komów!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!


Naat & Liv

0. Prolog..

Czołem wszystkim!
A więc jest i prolog <3 
Dziękujemy za wyświetlenia i 5 komentarzy pod wstępem <3

Objaśnienie:
J: - ja (Rosalie)
T: - tata,
M: - mama.
___________________

          Zawsze myślałam, że związek moich rodziców to coś trwałego, niezniszczalnego, odpornego na zło całego świata. Zawsze patrzyłam na nich z Bożym uwielbieniem w oczach. Byli wobec siebie delikatni, jakby bali się, że jedno drugiemu może coś zrobić. A jednocześnie trwali w tak mocnym uścisku, jakby się bali, że lada moment ktoś im siebie nawzajem odbierze. Podziwiałam ich, od kiedy pamiętam, zawsze marzyłam o takiej samej miłości. Nigdy nie kłócili się na tyle mocno, aby się po krótkim czasie nie pogodzić. Ich więź była wręcz namacalna. Tak było przez bardzo długi okres. Aż do moich 15 urodzin. Wróciłam cała w skowronkach, zadowolona, że pojedziemy całą rodziną do wesołego miasteczka, będziemy się świetnie bawić, potem zjemy pizzę, a następnie spędzimy miły wieczór przy ognisku, w naszym ogrodzie. Na weekend urządzę imprezę dla przyjaciół i znajomych, a rodzice będą ze mną i będą mi pomagać. Jednak gdy tylko przekroczyłam próg, czułam że coś wisi w powietrzu. Jakaś czarna chmura, która ma zburzyć harmonię i miłość panującą w tym domu, w tej rodzinie. Odłożyłam plecak, zdjęłam buty, odwiesiłam kurtkę. Po cichu weszłam do salonu, gdzie moja mama siedziała ze spuszczoną głową, a mój tato krążył po pokoju.
J: Co sie stało? - zapytałam przejęta.
M: Nic.. A tak właściwie coś.. - nie była w stanie mówić, coś ją męczyło, coś, czego nie mogła mi powiedzieć. Nie mogła, bo jej to nie chciało przejść przez gardło.
T: Wyjeżdżam. Do Australii. Do pracy. Firma tu podupada, a tam mam szanse. Ale wrócę - szczena mi opadła. Jak to tata wyjeżdża?! Nie, nie, nie.. Łzy cisnęły mi się do oczu, nawet nie próbowałam ich powstrzymywać, jak dotychczas. Rzadko kiedy płacze, a rodzice dobrze o tym wiedzą.
J: Nie możesz!! - krzyknęłam - Nie możesz! Nie masz prawa zostawiać mnie i mamy! Nie pozwolę ci wyjechać!
T: Rosie, księżniczko.. Przecież wiesz, że nie wyjeżdżam na zawsze..
J: Każdy rodzic tak mówi! A potem co? Albo się wszystko rozpada albo każą dziecku zostawiać swoje życie! Nie zgadzam się na to!
T: Rosalie! Dobrze wiesz, że twój krzyk i tak nic nie zdziała! - doskonale o tym wiem. Ale czasem warto spróbować. Od zawsze miałam niesamowicie silną więź z tatą. On nauczył mnie pisać swoje imię, nauczył mnie sznurować buty, jeździć na rowerze, desce.. Nauczył mnie jak powinnam się zachowywać, nauczył mnie większości rzeczy, które są lub będą niezbędne w moim dalszym życiu. Przywiązałam się do niego, kocham go całym sercem.. Nie może mnie opuścić, po prostu nie może.
J: Tatusiu, proszę.. Nie zostawiaj mnie.. Nie zostawiaj nas.. - patrzyłam na niego zapłakanymi oczami. To jest to spojrzenie, gdy jako dziecko, przewracasz się i zdzierasz kolano, myślisz że umrzesz, że musisz jechać do szpitala i patrzysz sie na rodzica okropnym, zrozpaczonym wzrokiem.
T: Przykro mi, ale decyzja zapadła.. - nie czekam, aż dokończy, nie słyszałam już nic, po prostu uciekam. Nie ważne gdzie, czy to do ogrodu, czy do swojego pokoju. Po prostu uciekam. Po 15 minutach samotnego siedzenia pod NASZYM drzewem, czuję, że ktoś podchodzi i siada obok. Mam mieszane uczucia.
J: Przyszedłeś po co? Żeby na mnie nakrzyczeć? Żeby powiedzieć mi, że nie tak mnie wychowaliście? Że oczekujecie po mnie dojrzalszego zachowania? - płakałam
T: Rosie.. Dobrze wiesz, że nie. To nie jest tak, jak ty to sobie wyobrażasz.. Jadę tam na jakiś czas, dość krótki. Muszę uporządkować.. - zamilkł na chwile - Pewne sprawy. - dodał kontynuując - Związane z firmą.
J: Ale wrócisz? - pochlipuję już tylko.
T: Jasne..
J: Nie, tato, czy przyrzekasz? - tata patrzy na mnie chwilę, po czym, jak z bólem serca, kiwa głową.
T: Obiecuje.  - gdy przytulam sie do ojca, czuję jakby moc na mnie spłynęła.. Czuje się silniejsza, wiem, że dam radę, wiem, że tata wróci. Aż do dnia wyjazdu, czuję tę siłę. Zauważyłam jednak, że im bliżej wyjazdu, tym ojciec robi sie bledszy, bardziej zmęczony, przygarbiony.. Ja na jego miejscu pewnie wyglądałabym tak samo. Byłabym zrozpaczona przymusem odejścia od rodziny. Gdy jednak nadchodzi godzina, o której tato musi wyjeżdżać, bierze mnie na chwilę do swojego gabinetu.
T: A teraz, Rosalie, słuchaj uważnie, bo to ważne.. Będziecie się musiały z mamą przeprowadzić. Mama nie bedzie mogła codziennie podwozić cię do szkoły, a komunikacją miejską nie dojedziesz, bo byś musiała wstawać o 5. Dlatego też przeprowadzacie się do dużego mieszkania w centrum, jasne? - kiwam powoli głową, nadal nie do końca rozumiejąc, dlaczego ta przeprowadzka jest taka konieczna. Ale skoro ojciec użył mojego pełnego imienia, to coś było na rzeczy - A teraz chodź tu do mnie. Wyciągnął przed siebie ręce, abym mogła jak za czasów dzieciństwa (i to nie tak dawnego) wtulić się w niego i odetchnąć spokojem ducha. Wręcz oczekiwał tego ode mnie, więc to zrobiłam. Przytulam się do niego mocno i powstrzymuję łzy. Już nie będę płakać. Będę silna. Muszę być. Dla siebie. Dla mamy.
J: Kocham cię tato.. Zawsze będę.. - wyszeptałam.
T: Ja ciebie też, księżniczko - czułam, że moje przezwisko przez niego nadane, będzie mi towarzyszyć w tej trudnej drodze.. Niestety po kilku minutach musimy już iść. Tato wziął bagaże z najpotrzebniejszymi rzeczami. Reszta jest już w drodze. Ruszyliśmy na lotnisko. Na samolot czekać długo nie musieliśmy. Ostatnie spojrzenie, ostatni uścisk. Żegnaj tato.. Obyś wrócił..
          Przez pierwsze 7 m-cy tata rzeczywiście regularnie przyjeżdżał i z nami żył. Ale jego wizyty były coraz rzadziej. Zżyłyśmy się z mamą. Wspierałyśmy siebie nawzajem, ale w końcu wszystko znowu musiało się spieprzyć. Jak zwykle..
...
____________
Prolog za nami.. Teraz wiecie jaką przeszłość miała Rosalie.. :)
Pisajcie co sądzicie.. Wasze zdania liczą sie dla nas niesamowicie!!!
Naat & Liv stawia wam warunek 5 komów!!!!!!!!!! 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!


                 http://38.media.tumblr.com/tumblr_mbzvtvgZML1rpwert.gif

Liv & Naat

wtorek, 23 czerwca 2015

Bohaterowie.. :3

Aloha kochani!!
To znowu my i mamy dla was naszych bohaterów!
_______________

Rosalie Parker..



         Niezwykła dziewczyna, o godnych pozazdroszczenia oczach. Czasem przybierają barwę ciepłej, płynnej czekolady, innym razem są mieszanką odcieni żółci i zieleni. Jej imię mówi o niej wszystko. Delikatna, jak płatki róż. Wrażliwa, rozsądna, wyrozumiała. Jednak każda róża posiada kolce. Niesamowicie uparta, często poddająca się impulsom i uczuciom. Rose to charyzmatyczna osoba, mająca przyjaciół, kochających rodziców.. Do czasu. Bowiem wszystko co dobre, szybko się kończy. Nie zdaje sobie sprawy, jak mimo swoich wad, cudowną jest osobą. Nie wie również, jak wielki sekret ukrywa przed nią.. Jej własna rodzina. Jej upartość w dążeniu do wyznaczonych sobie celów oraz pomoc pewnej niesamowicie dobrej istoty pomoże jej w odkryciu prawdy.. Jak i samej siebie. Zrozumie, że nie jest już tą samą, porzuconą przez ojca 15- latką. Pofarbuje włosy, zrobi mocniejszy makijaż.. A mimo to i tak nie zatuszuje swojej anielskiej osobowości. No, może nie tak anielskiej..


Louis..


          Anioł Stróż.. Wywiązuje swoje obowiązki jak najlepiej potrafi, stara sie by Ona, w każdej chwili swojego życia, była bezpieczna, by nic jej sie nie stało.. Nie wie jeszcze, że to co zaczyna go do Niej ciągnąć postawi go przed ogromnym wyborem..
Zdecyduje dobrze? Posłucha swojej ukochanej?
Czy chęć bycia przy niej wygra i będą sie dziać straszne rzeczy?! Louis jest człowiekiem.. Aniołem, poświęcenia, zrobi wszystko by być przy Rose.
Porównanie człowieka do Anioła jest najwspanialszym komplementem, ale czy patrząc na to, można porównać Anioła do Anioła.. Louis, brunet, z niesamowicie pięknymi niebieskimi oczami. Są tak anielskie jak żadne inne. Do tego uroczy, niepowtarzalny uśmiech. Każda śmiertelniczka marzy aby widzieć takie cuda.


~

 Liam & Harry..
Anioły z niesamowicie czystym sercem..

Harry..




         Młodszy Anioł.. Zwany również Loczkiem.. Wiele nauczył sie od swoich przyjaciół, Liama i Louisa.. Teraz on sam świeci przykładem dla młodszych Aniołków. Strzeże wiele dusz, nie raz uratował im życie, troszczy sie o każdego podopiecznego.. Harry jest nieziemsko przystojny, a gdy schodzi na ziemie niemal widać że pochodzi z Nieba. Każda dziewczyna spoglądając w jego zielonkawe oczy zakochuje sie w nich.. Można by pytać: Jak to, Anioł i zielone oczy?! Tak, Harry jest wyjątkowy pod tym względem.. Wszyscy Aniołowie, nie tylko Ci z Nieba, posiadają brązowe lub niebieskie, ale nie Harry.. Piękne, hipnotyzujące oczy a do tego zniewalający uśmiech, który jest oprawiony w dwa, urocze dołeczki.. Anioł pod każdym względem!

Liam..




         Większe serce od Harrego może mieć tylko Liam.. Wśród Aniołów w Niebie znany jest jako najbardziej troszczący sie Stróż. Jest także najbardziej uczuciowy, przejmuje sie każdym smutkiem swoich dusz.. Ale nie tylko tym wyróżnia sie Liam, jego oczy są aż czekoladowe, pełne głębi i żadne uczucia sie w nich nie ukryją.. Pragnie szczęścia każdego człowieka na ziemi, ale wie że sam nie jest w stanie pomóc każdemu, choć stara sie jak może..


~
Niall & Zayn..
Aniołowie Ciemności..

Niall..




       Urodził się jako Anioł Stróż.. Był w niebie, widział te wszystkie cudowne rzeczy, żył wśród innych Aniołów.. Do czasu! Pewnego dnia jego podopieczny popełnia samobójstwo, przez co Horan się załamuje. Nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią kogoś, kogo znał od urodzenia.. Wykorzystują to Anioły Ciemności, przez co chłopak staje się jednym z nich. Szybko doceniają jego potencjał. To silny i niezwykle utalentowany Anioł. Nikt tak naprawdę do końca nie wie, jaki jest jego dar. Ukrywa to, by inni nie mogli tego wykorzystać. Nialler, bo tak również go nazywają, potrafi sprawić, że Anioł w 1/4 bądź pół Anioł staje sie pełnym Aniołem.
Blondyn ma wielkie, piękne, niebieskie oczy. Każda śmiertelniczka patrząc w nie, znajduje ukojenie, spokój, harmonię. Chłopak nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielki ma urok osobisty. Przekonuje się o tym, gdy po raz pierwszy od wielu lat, postanawia wejść wśród ludzi..


Zayn..




          Jeden z ważniejszych, Ciemnych Aniołów. Niektórzy mówią na nich upadli, mroczni. Urodził się jako Anioł Ciemności. Zło płynie mu w żyłach. Jednakże dzięki pewnej dziewczynie dostrzeże pewną iskierkę, która być może, o choć odrobinkę, ociepli jego serce.. Kawowe oczy chłopaka są niezwykłe. Potrafią rozgryźć każdego. Nie ma uczucia, którego by nie rozszyfrował. Sam jednak jest dość skryty, ciężko stwierdzić, jak się aktualnie czuje. Maska, którą przybiera na co dzień, stała się jego drugą osobowością. Jego historię zna większość aniołów, czy to złych, czy dobrych. Ma wiele tatuaży, każdy znaczy co innego, każdy ma inną historię. Określają jego osobowość, charakter. Nie ma równie silnego Anioła, co On. Potrafi znieść naprawdę wiele, prawie wszystko. Jedyne, czego się boi, przez co ulega, to współczucie. Przez nie czuje się jakby słabszy. Nie potrafi znieść myśli, że ktoś może mu współczuć. Zayn posiada niesamowity wokal, który przyciąga wszystkie istoty słyszące. Jego głos jest jak świeżo zmielona kawa o poranku, czy gorące kakao z bitą śmietaną w zimowy wieczór. Jest jednocześnie niepowtarzalny i wyjątkowy..

_________________
A więc to wszyscy nasi główni bohaterowie!!
Myśle, że spodobają wam sie.. 
I tak jak zawsze, Naat prosi o spełnienie warunku.. A że to dopiero bohaterowie to tak delikatnie, z 5 komów!!!!!!!!!!!
WIERZE ŻE DACIE RADE!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat& Liv

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Witamy!! xx

Cześć!
To my, Naat & Liv.. <3

Łącznie kojarzcie nas pewnie z bloga z IMAGINAMI, Liv jest tam jako Directioner Forever <3
 a Naat jeszcze z FanFiction o Niallu.. :* 

Mamy nadzieje że ta historia wam sie spodoba, rodzaj fantastyka..

Za niedługo pojawi się prolog, potem rozdział i będzie z górki.. <3
Oby sie spodobało i zachęcam czytelników do komentowania.. :*




Naat & Liv <3